Ostatnie dwa zdjęcia zrobione w te wakacje...
poniedziałek, 1 września 2014
poniedziałek, 23 czerwca 2014
Żaba z lotu ptaka
W ramach nadrabiania zaległości pokażę dziś żaby.
Żaby z wiosny. Konkretnie ich gody z marca.
Zawsze starałem się fotografować żaby z perspektywy jak najbardziej żabiej, czyli prawie rybiej, ryzykując zanurzenie aparatu w wodzie.
W tym roku jednak nowe dla mnie spojrzenie na ich temat. Z lotu ptaka.
To troszkę ironiczne, bo ptaki to najwięksi pożeracze żab.
Ja jednak nie zjadłem ani jednej :D
I właśnie zorientowałem się, że żab jeszcze nie pokazywałem tu nigdy - będę musiał to nadrobić.
Żaby z wiosny. Konkretnie ich gody z marca.
Zawsze starałem się fotografować żaby z perspektywy jak najbardziej żabiej, czyli prawie rybiej, ryzykując zanurzenie aparatu w wodzie.
W tym roku jednak nowe dla mnie spojrzenie na ich temat. Z lotu ptaka.
To troszkę ironiczne, bo ptaki to najwięksi pożeracze żab.
Ja jednak nie zjadłem ani jednej :D
I właśnie zorientowałem się, że żab jeszcze nie pokazywałem tu nigdy - będę musiał to nadrobić.
poniedziałek, 9 czerwca 2014
Pajęcza próba
....nie pisałem strasznie dawno. Pora zacząć nadrabiać zaległości...
Halo!!!
Czy ktoś tu jeszcze zagląda? :)
Wrzucę coś na próbę... zobaczymy... ;-)
Halo!!!
Czy ktoś tu jeszcze zagląda? :)
Wrzucę coś na próbę... zobaczymy... ;-)
środa, 5 marca 2014
Ostatnie tchnienie zimy
Szarość...
szarość bywa szara, ale, jeśli ma się troszkę cierpliwości, potrafi pokazać się nam w innym świetle. Czasem trzeba się troszkę postarać, poczekać, wspiąć wyżej niż inni... ale uwierzcie mi, że warto :)
Może się bowiem okazać, że to, co na pierwszy rzut oka zwykłe jak ten las szary, potrafi nas zadziwić...
Ale nie każdemu pokaże się on taki. Trzeba bardzo chcieć i uważnie patrzeć.
szarość bywa szara, ale, jeśli ma się troszkę cierpliwości, potrafi pokazać się nam w innym świetle. Czasem trzeba się troszkę postarać, poczekać, wspiąć wyżej niż inni... ale uwierzcie mi, że warto :)
Może się bowiem okazać, że to, co na pierwszy rzut oka zwykłe jak ten las szary, potrafi nas zadziwić...
Ale nie każdemu pokaże się on taki. Trzeba bardzo chcieć i uważnie patrzeć.
czwartek, 20 lutego 2014
Barwy śniegu
Myślę, że większość ludzi gdy słyszy słowo "śnieg" kojarzy je z bielą.
Nam, fotografom, często kojarzy się ono z błękitem nieba i pomarańczem słońca.
Czasem trzeba jednak zweryfikować swoje poglądy...
W tym roku, w lutym na Roztoczu śnieg nie był biały. Nie dość, że trzeba go było szukać w jarach, to jeszcze zlewał się z tłem... Od tego czasu moje skojarzenia kolorystyczne ze śniegiem uległy znacznym zmianom. A wyglądało to tak:
Nam, fotografom, często kojarzy się ono z błękitem nieba i pomarańczem słońca.
Czasem trzeba jednak zweryfikować swoje poglądy...
W tym roku, w lutym na Roztoczu śnieg nie był biały. Nie dość, że trzeba go było szukać w jarach, to jeszcze zlewał się z tłem... Od tego czasu moje skojarzenia kolorystyczne ze śniegiem uległy znacznym zmianom. A wyglądało to tak:
środa, 12 lutego 2014
środa, 29 stycznia 2014
Horyzont
Horyzont to granica.
Mówi nam o tym to ziemskie, a co już należy do nieba.
Jest dla nas punktem odniesienia.
Jest wyznacznikiem poziomu i przeciwwagą pionów.
Jest miejscem, do którego możesz tylko dążyć, ale nigdy go nie osiągniesz....
Tak? a co, jeśli horyzontu nie ma?
co się dzieje, gdy ziemia zlewa się z niebem, a my stajemy w zupełnie nowej rzeczywistości?
Mówi nam o tym to ziemskie, a co już należy do nieba.
Jest dla nas punktem odniesienia.
Jest wyznacznikiem poziomu i przeciwwagą pionów.
Jest miejscem, do którego możesz tylko dążyć, ale nigdy go nie osiągniesz....
Tak? a co, jeśli horyzontu nie ma?
co się dzieje, gdy ziemia zlewa się z niebem, a my stajemy w zupełnie nowej rzeczywistości?
czwartek, 23 stycznia 2014
Zdjęcie i opowieść
Zdjęcia musi być jak opowieść.
Czasem całą opowieść można dostrzec w małym źdźble trawy, a czasem wędrując przez wiekową puszczę...
Wyobraź sobie małą mrówkę. Pewnego zimnego poranka obudziła się, po drugiej stronie pola lodowego dostrzegła światło. Światło wydawało się tak pięknie świecić, że zapragnęła go dotknąć.
A mrówki, jak wiecie, wolą działać niż myśleć. Ruszyła od razu. Szła i szła po cienkim lodzie. Była jednak na tyle lekka, że lód nie załamywał się pod nią. I choć jej nóżki coraz bardziej marzły, cieszyła się, bo światło wydawało się coraz jaśniejsze, a mrówce było w nim coraz cieplej.
Małe serce radowało się w niej, bo widziała, że jest coraz bliżej. Jednak gdy doszła do krawędzi, okazało się, jak bardzo się myliła. Światło, do którego szła było tylko odbiciem nieba... Zrozumiała to gdy spojrzała w górę. Między chmurami delikatnie świeciło słońce, przyjemnie ogrzewając jej małe czarne ciałko.
Spojrzała się jeszcze raz w taflę wody, która z daleka tak obiecująco wyglądała i zawróciła na brzeg.
Jednak słonce świeciło coraz bardziej i zaczęło rozpuszczać delikatny lód pod jej stopami. Mrówka musiała kluczyć pomiędzy coraz bardziej rozlewającymi się kółkami wody. I nie mam pojęcia, czy udało jej się dotrzeć do brzegu. Musiałem na chwilę odejść, a gdy wróciłem już jej na lodzie nie znalazłem. Ciekawe czu doszła do brzegu, czy woda ją pochłonęła...
A dziś zastanawiałem się, czy w ogóle widziałem tam mrówkę, czy tylko ją sobie wyobraziłem.
I nie musi być to bajka którą znasz. Opowieść ma dziać się w nas. Zdjęcie ma być do niej tylko kluczem. Ma otwierać bramę do wyobraźni i prowokować do przejścia przez nią.
Czasem całą opowieść można dostrzec w małym źdźble trawy, a czasem wędrując przez wiekową puszczę...
A mrówki, jak wiecie, wolą działać niż myśleć. Ruszyła od razu. Szła i szła po cienkim lodzie. Była jednak na tyle lekka, że lód nie załamywał się pod nią. I choć jej nóżki coraz bardziej marzły, cieszyła się, bo światło wydawało się coraz jaśniejsze, a mrówce było w nim coraz cieplej.
Małe serce radowało się w niej, bo widziała, że jest coraz bliżej. Jednak gdy doszła do krawędzi, okazało się, jak bardzo się myliła. Światło, do którego szła było tylko odbiciem nieba... Zrozumiała to gdy spojrzała w górę. Między chmurami delikatnie świeciło słońce, przyjemnie ogrzewając jej małe czarne ciałko.
Spojrzała się jeszcze raz w taflę wody, która z daleka tak obiecująco wyglądała i zawróciła na brzeg.
Jednak słonce świeciło coraz bardziej i zaczęło rozpuszczać delikatny lód pod jej stopami. Mrówka musiała kluczyć pomiędzy coraz bardziej rozlewającymi się kółkami wody. I nie mam pojęcia, czy udało jej się dotrzeć do brzegu. Musiałem na chwilę odejść, a gdy wróciłem już jej na lodzie nie znalazłem. Ciekawe czu doszła do brzegu, czy woda ją pochłonęła...
A dziś zastanawiałem się, czy w ogóle widziałem tam mrówkę, czy tylko ją sobie wyobraziłem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)