wtorek, 26 listopada 2013

Dla kogo ta fotografia?

W dzisiejszych czasach największa i najpoważniejsza galeria fotografii mieści się tu. W internecie.
Można dyskutować, czy to dobre miejsce. Czy właściwe i czy widz taki i ten, do którego chcemy dotrzeć.
Ale nie uciekniemy od tego. Przecież za 20 lat i ja będę dinozaurem - jeśli już nie jestem.
Świat pójdzie w stronę internetu, obrazów przekazywanych szybko, często i niedbale. Obrazów szokujących tak często, że widz będzie obojętniał coraz bardziej i potrzebował coraz mocniejszych bodźców, by zatrzymać się na dłuższą chwilę.
Obrazy zwykłe, normalne już przelatują niezauważone. Na tych lepszych zatrzymujemy się na kilka sekund. Pamiętamy chwilę. Tylko świetne i wybitne pozostają w nas na dłużej.

Tylko czy fotografię należy rozpatrywać pod kątem odbiorcy, czy autora?

Jako jeden z milionów autorów stwierdzam, że przecież zdjęcia nie powstają dla widza.
Bo przecież czasem autor pokazuje te zdjęcia dlatego, że chce się nimi podzielić. A robi je tylko dla siebie. Bo mu to sprawia radość.

Nie rozumiecie? A śpiewaliście kiedyś w czasie golenia czy kąpieli? Czasem robimy coś tylko dla siebie.
Bo to miłe. A czasem, chcemy się tym podzielić z innymi.

Dziś lajki na fejsie dla wielu zastępują recenzję. Dla wielu wystarczają one za dowód istnienia widza i uznania. I to też nie jest złe.
Ja jednak najbardziej lubię, gdy ktoś skrobnie kilka słów.... przecież to tylko parę sekund, a bywa, że do jednego zdjęcia dochodzi się wiele dni... ba... czasem całe życie..

No to się napisałem.
Teraz zdjęcie.
Tym razem jedno :)


8 komentarzy:

  1. no to skrobnę komentarz,ale krótki
    cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne, zwłaszcza przejścia tonalne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty się opisałeś, a pod zdjęciem... niewiele. Takie czasy. Niepiśmienne można by rzec, bo za wyrażenie swojej opinii służy dziś kliknięcie "lajka na fejsie" i problem z głowy. Nie piszemy jakie mamy wrażenia, jaką strunę w nas zdjęcie poruszyło lub odwrotnie: co nas boli, co nas drażni, co nam się nie podoba. Nie piszemy, bo jak piszesz ;) "przerabiamy" masę zdjęć w internecie i nie ma czasu na zatrzymanie się, pochylenie itd. Lajk, albo brak i lecimy dalej. Są oczywiście momenty, kiedy zdarza nam się zatrzymać, pogadać twarzą w twarz (zdarza się, zdarza, choć ten wyjątek potwierdza regułę). Do fejsbuka, usłyszałem kiedyś pożegnanie dwojga młodych osób. To taki znak naszych czasów. Piszesz: "Świat pójdzie w stronę internetu, obrazów przekazywanych szybko, często i niedbale. Obrazów szokujących tak często, że widz będzie obojętniał coraz bardziej i potrzebował coraz mocniejszych bodźców, by zatrzymać się na dłuższą chwilę." Jest w tym sporo prawdy, ale nic nie trwa wiecznie. Kiedyś dobiegniemy w tym naszym codziennym "za...u" do ściany. Mam nadzieję, że się od niej tylko odbijemy i zwolnimy, a nie rozwalimy naszą człowieczą łepetynę.
    Przewrotnie zadajesz pytanie: dla kogo te zdjęcia? I to po takim sukcesie na festiwalu. Może właśnie po nim?
    Najważniejsze, żeby dawały radość fotografującemu. Kiedyś była taka dyskusja na foto-przyrodzie. Pewnie nie pamiętasz (ach ten internet, ile to już dyskusji, postów ;) ). Ludzie się wypowiadali, że dla niektórych już sam wypad na zdjęcia, wytarzanie się w leśnej ściółce, czy bezkresach łąki to już jest coś. To obcowanie z naturą, odreagowanie, ucieczka itd. Dla innych ważny był efekt: czyli coraz lepsze zdjęcia. Oczywiście w tym miejscu można zadać pytanie: dla kogo lepsze? Dla autora? Dla tych co lajkują? Dla tych co głosują? Dla tych co kupują? Dla babci Jadzi, kolegi z pracy, żony - którą zostawiamy w ciepłym łożeczku uciekając na mokrą i zimna łąkę? Każdy sam powinien sobie odpowiedzieć, postawić tę poprzeczkę. Choć wydaje mi się, że robienie zdjęć - zwłaszcza przyrodniczych - jest trochę jak chodzenie po schodach. Każdy krok, to wyższy poziom, to kolejny wysiłek jaki zrobiliśmy by być wyżej. Wiele osób gdy patrzy na swoje zdjęcia sprzed lat to się niektórych wstydzi, choć kiedyś broniło ich prawie do upadłego. Dziś zaszło już wyżej. A gdy już zaszło i nawet niektóre zdjęcia mu się podobają, to pokazuje je innym. I dobrze, bo to już kolejny etap, kolejne piętro do zaliczenia. Oczywiście nieobowiązkowe. Wiekowo zbliżam się do dinozaurów (jednym z dowodów na to jest to, że z moim synem oglądam o nich serial ;) ) więc słucham/czytam już z innej perspektywy komentarzy dotyczących zdjęć. Lubię jak się komuś podobają, ale ciężko mnie ustawić w pozycji ucznia w ławce, wszak dinozaury to gdzieś po lasach, polach, łąkach latają a nie w ławkach ;) Fotografia powinna dawać radość. Autorowi. Ale nie tylko. Bo radości nigdy przecież za wiele. A twoja Jurek daje, więc nie filozofuj tylko wal na zdjęcia.
    P.S. Czasami mam wrażenie, że jedziesz w życiu po ruchomych schodach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Grzegorzu! dałbym Ci lajka za to co napisałeś :D
      I strasznie podoba mi sie to o ruchomych schodach. chyba sporo w tym prawdy.....

      Usuń
  4. Zdjęcia na moim blogu, zawsze wklejam dla siebie.
    To moje odczucia, chwile w moim życiu. Może ktoś chce na nie spojrzeć.
    Lubię też cieszyć oko pięknymi obrazami, dlatego do Ciebie zaglądam.
    Pozdrowienia od zdjęciowego laika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki. To prawda. Najważniejsze, by to, co robisz dawało radość Tobie. A jeśli załapią się inni, to jeszcze lepiej! :D

      Usuń