środa, 19 stycznia 2011

Solniczka, czyli Stany cz. 2

Myślałem wcześniej, że będzie mi łatwiej pisać relację po czasie. Można to robić w spokoju, wtedy, kiedy się ma czas i nastrój. Można odsiać niepotrzebne emocje, a te właściwe uwypuklić.

Ale przecież emocje są tylko wtedy autentyczne, gdy są. Nie wtedy, gdy je sobie przypominamy.
A pamięć bywa zawodna i bardzo wybiórcza :(

Czy zatem prawdą jest to, co do dziś pozostało w głowie, czy prawdą było to, bo napisałbym wtedy?

Na szczęście troszkę pomagają zdjęcia i troszkę koledzy....
Dziś zdjęć kilka z największej solniczki po której chodziłem :)

A tę potrawę to pewnie znacie.
Kura w soli :)))

 

Słone jezioro leży na poziomie minus dwieście stóp pod powierzchnią morza.

Zawsze zastanawiało mnie, skąd oni to wiedzą..... :)
Ale sprawa jest oczywista. Ptaki pod wodą nie latają, więc ten nie miał szans... utopił się biedak :)))

Szczerze powiem, że zrobić tam oryginalne zdjęcie jest znacznie trudniej niż wstać o trzeciej, gdy człowiek kładzie się o pierwszej.

Oto przykład zrobienia nieudanego zdjęcia zdjęcia niczemu. ;(


kilka chwil intensywnego myslenia.....


 kilka wspólnych prób........



 Nawet taniec szamana nic nie pomógł.... ;(


To stanowczo nie jest najpiękniejsze miejsce na ziemi... Zabieramy zabawki, idziemy bawić się gdzie indziej ;)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz