Po co to komu?
No właśnie. Dlaczego mam robić zdjęcia?
Nie mam przecież złudzeń. Wszędzie oglądam tysiące zdjęć, które mnie zachwycają. Zachwycają one też innych. Po co komuś kolejne, moje? W dodatku na pewno nie lepsze.
Więc dla kogo robić zdjęcia?
Dla siebie? Tak zawsze myślałem i tak robiłem.
To chyba jedyne wytłumaczenie. Ale co w tym robieniu jest takiego, że tak bardzo to lubię?
Akt tworzenia - a raczej odtwarzania?
Zadowolenie gdy uda się coś uchwycić?
Pochwały innych - na pewno miłe, ale nigdy nie był to powód, bym chwycił za aparat.
Co, oprócz prostego stwierdzenia "bo lubię", jest w fotografowaniu, że poświęcam się temu bez reszty. Swój czas, pieniądze, uwagę... czasem ryzykuję drogi sprzęt, zdrowie, czasem nawet życie.
Co jest tym takiego, że uzależniony jestem od pstrykania do tego stopnia, że nawet na własne otoczenie patrzę przez pryzmat obiektywu?
Jak opisać, co czuję, gdy słów nie znam, by opisać co się we mnie wtedy dzieje?
Gdyby tylko udało się to pokazać na zdjęciu.....
ha,nie Ty jeden zadajesz sobie takie pytania,a te zdjęcia są magiczne
OdpowiedzUsuńTo pierwsze zdjęcie widziałem już wcześniej - kolejny raz się zachwycam :)
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio też naszły takie rozważania - komu potrzebne są moje zdjęcia. Mnie samej przede wszystkim. Czy to nie najlepszy powód :-)
OdpowiedzUsuńHmmmm..... to odnosnie tekstu....
OdpowiedzUsuńA zdjęcia... jakby to powiedzieć.... udane... :-)
Jak ja to dobrze znam...Bo choc fotograf ze mnie raczej marny ale jest to jedna z niewielu rzeczy, ktore sprawiaja mi wciaz frajde.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kaska
nie pytaj po co ino fociaj dalej- pleeease
OdpowiedzUsuń