poniedziałek, 12 marca 2012

Bóg i dwie kochanki

Tak.... i jak tu zacząć?
Pisałem już, że kocham zimę? :)
A w ubiegłym tygodniu byłem w Tatrach.
Nie pierwszy raz, ale pierwszy raz prawdziwą zimą.

Co może być piękniejszego, niż dwie miłości na raz w jednym miejscu?

ZIMA I GÓRY !!!!

oj..... działo się! ;-)

Nogi od chodzenia w rakach przestały mnie boleć dopiero przedwczoraj.
A plików z aparatu (żeby nie powiedzieć - zdjęć) mam jeszcze całe mnóstwo!
Nas początek kilka plików zamienionych na zapewne nienajlepsze zdjęcia.
Dla wyjaśnienia, kilka dni przed naszym przyjazdem padał deszcz, potem zamarzł.
A pod nim było metr lub więcej śniegu :)


I pejzaż spowiła skorupa
lodowa, zimna, śliska...
i biel bielsza niż trupia
blask ślepi i ogniem tryska
 
a pod skorupą mięciutkość
zapadam się z każdym krokiem
lecz pragnę brnąć coraz dalej
choć nie ogarniam nic wzrokiem

chóru sprzeczności dwa głosy
śpiewają sonet kontrastów

cień - blask
skwar - lód
noc - brzask

śmiech - smutki
Bóg - wielki
a człowiek - malutki


Być może, każdy ma swój sposób na bycie bliżej Boga.
Jedni widzą go w ołtarzu, inni w pieniądzach, a jeszcze inni potrzebują czegoś tak wielkiego, jak góry...


a może chodzi tylko o to,
by ujrzeć własny cień na przeciwległej górze.......
albo, po prostu, by go tam szukać?
:)


a naszło mnie tak....
przepraszam za przynudzanie.

Na zdjęciach Przemo B. zapraszam na jego stronę tutaj :-)



3 komentarze:

  1. Dzieki za poswiecenie i bolesci w miesniach od rakow - piekne slowa i wspaniale zdjecia; dla mnie uczta. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Obiecuję za następnym razem więcej zdjęć, treść jeśli ktoś zechce, wpisze sam w obrazki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny wpis... nie ma tu za grosz przynudzania... Cudnie opisana miłość do gór i zimy... Czytając te słowa nie czuje się zimna, ale ciepły i przyjemny dreszczyk :)

    OdpowiedzUsuń