Pisałem już, że kocham zimę? :)
A w ubiegłym tygodniu byłem w Tatrach.
Nie pierwszy raz, ale pierwszy raz prawdziwą zimą.
Co może być piękniejszego, niż dwie miłości na raz w jednym miejscu?
ZIMA I GÓRY !!!!
oj..... działo się! ;-)
Nogi od chodzenia w rakach przestały mnie boleć dopiero przedwczoraj.
A plików z aparatu (żeby nie powiedzieć - zdjęć) mam jeszcze całe mnóstwo!
Nas początek kilka plików zamienionych na zapewne nienajlepsze zdjęcia.
Dla wyjaśnienia, kilka dni przed naszym przyjazdem padał deszcz, potem zamarzł.
A pod nim było metr lub więcej śniegu :)
I pejzaż spowiła skorupa
lodowa, zimna, śliska...
i biel bielsza niż trupia
blask ślepi i ogniem tryska
a pod skorupą mięciutkość
zapadam się z każdym krokiem
lecz pragnę brnąć coraz dalej
choć nie ogarniam nic wzrokiem
chóru sprzeczności dwa głosy
chóru sprzeczności dwa głosy
śpiewają sonet kontrastów
cień - blask
skwar - lód
skwar - lód
noc - brzask
śmiech - smutki
Bóg - wielki
a człowiek - malutki
a człowiek - malutki
Być może, każdy ma swój sposób na bycie bliżej Boga.
Jedni widzą go w ołtarzu, inni w pieniądzach, a jeszcze inni potrzebują czegoś tak wielkiego, jak góry...
a może chodzi tylko o to,
by ujrzeć własny cień na przeciwległej górze.......
albo, po prostu, by go tam szukać?
:)
przepraszam za przynudzanie.
Na zdjęciach Przemo B. zapraszam na jego stronę tutaj :-)
Dzieki za poswiecenie i bolesci w miesniach od rakow - piekne slowa i wspaniale zdjecia; dla mnie uczta. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki :) Obiecuję za następnym razem więcej zdjęć, treść jeśli ktoś zechce, wpisze sam w obrazki :)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis... nie ma tu za grosz przynudzania... Cudnie opisana miłość do gór i zimy... Czytając te słowa nie czuje się zimna, ale ciepły i przyjemny dreszczyk :)
OdpowiedzUsuń