W długi majowy weekend wyjechałem z córkami w Karkonosze.
Przez całą drogę pogoda była do jazdy idealna (chmury, ale sucho).
Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się że zaczęło padać.
A trzeba było jeszcze przypiąć do siebie plecaki i dojść do schroniska.
Tego dnia każdy kto handlował kapokami, płaszczami i foliami przeciwdeszczowymi, zrobił dobry interes :)
My też kupiliśmy trzy worki przeciwdeszczowe po 10 zł każdy, z których
jeden zaraz się podarł, drugi przedziurawił statyw, a trzeci założyła
najmłodsza Zosia. Nie mam pojęcia, jak to dzieci robią, ale zawsze pod
płaszczem jest więcej wody niż leci z nieba. W jej przypadku deszcz
padał wybiórczo z góry na dół i z dołu do góry :)
Do schroniska dotarliśmy mokrzy i głodni, każdy zamówił co innego do
zjedzenia, po czym ze smakiem spałaszowaliśmy nasze obiady. A deszcz
wciąż padał... Pomyślałem, nie targałem ze sobą sprzętu, by leżał bezczynny. Chwyciłem więc statyw i pobiegłem nad
pobliski staw. Zlewało się tam piekło z niebem...
Było piekielnie zimno, a niebo zlewało się z ziemią i skałami, stanowiąc swego rodzaju monolit.
Zrobiłem jeszcze kilka zdjęć, ale zrobiło się ciemno i trzeba było wracać.
Kolejne dwa dni minęły na wyczekiwaniu światła, którego raz było za dużo a raz za mało.
Jedno zdjęcie przykładowe, bardziej środowiskowe niż inne, ale nie umiałem nic więcej zrobić :(
Calutki dzień na nogach z plecakiem i statywem na plecach i jedno zdjęcie:
Potem dopadła nas burza....
zamknięty szlak, lawina, powrót na około w środku nocy.......
zdjęć zero, za to przemokliśmy bardziej niż pierwszego dnia. Nasze stopy przypominały karpatkę :)))
(każdy, kto kiedyś chodził kilka godzin totalnie przemoknięty wie o czym mówię....)
- zdjęć nie mam :)
W ostatni dzień wyjazdu znów niebo zetknęło się z ziemią. Tym razem nie za pomocą deszczu, lecz mgły.
Zeszła po drabinie na ziemię i zapanowała wokół:
Gdzieś zawieszone w niej rosły drzewa....
A im niżej schodziliśmy, było coraz ciemniej i zdawało się, że nieba wokół jest coraz więcej:
Pozostała tylko nadzieja, że gdy wrócimy tu kolejny raz, góry będą czekały i pokażą nam inne swoje oblicze :)
te mgliste są mega! :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Na prawdę powstały podczas schodzenia ze schroniska. Wprawdzie trwało to trzy razy dłużej niż powinno, ale nie gonił nas czas ;)
Usuńpo prostu cudowne! brak pogody to najlepsza pogoda na zdjęcia :)
UsuńOstatnie ujecie z droga do mglistej otchlani i o deszczowym pobycie mozna zapomniec.
OdpowiedzUsuńA dziewczynom dobry obiad w schronisku tez zapewne humor poprawil:-)
Karkonosze sa cudowne, szczegolnie w Twoich mglistych ujeciach.
No, rzeczywiscie - co za wycieczka! Ale mnie znow zachwycily Twoje ostatnie zdjecia we mgle. Jestes mistrzem od mgly!
OdpowiedzUsuńOj widzę, że podobają się najbardziej mglistości. A ja miałem nadzieję, że te deszczowe też nie są złe :(
OdpowiedzUsuńA mnie jednak najbardziej podobają się te deszczowe.
OdpowiedzUsuńA ostatnie zdjęcie pełne nadziei...;-)