wtorek, 8 maja 2012

Karkonosze


W długi majowy weekend wyjechałem z córkami w Karkonosze.
Przez całą drogę pogoda była do jazdy idealna (chmury, ale sucho).
Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się że zaczęło padać.
A trzeba było jeszcze przypiąć do siebie plecaki i dojść do schroniska.
Tego dnia każdy kto handlował kapokami, płaszczami i foliami przeciwdeszczowymi, zrobił dobry interes :)
My też kupiliśmy trzy worki przeciwdeszczowe po 10 zł każdy, z których jeden zaraz się podarł, drugi przedziurawił statyw, a trzeci założyła najmłodsza Zosia. Nie mam pojęcia, jak to dzieci robią, ale zawsze pod płaszczem jest więcej wody niż leci z nieba. W jej przypadku deszcz padał wybiórczo z góry na dół i z dołu do góry :)

Do schroniska dotarliśmy mokrzy i głodni, każdy zamówił co innego do zjedzenia, po czym ze smakiem spałaszowaliśmy nasze obiady. A deszcz wciąż padał... Pomyślałem, nie targałem ze sobą sprzętu, by leżał bezczynny. Chwyciłem więc statyw i pobiegłem nad pobliski staw. Zlewało się tam piekło z niebem...


Było piekielnie zimno, a niebo zlewało się z ziemią i skałami, stanowiąc swego rodzaju monolit.


Zrobiłem jeszcze kilka zdjęć, ale zrobiło się ciemno i trzeba było wracać.


Kolejne dwa dni minęły na wyczekiwaniu światła, którego raz było za dużo a raz za mało.
Jedno zdjęcie przykładowe, bardziej środowiskowe niż inne, ale nie umiałem nic więcej zrobić :(
Calutki dzień na nogach z plecakiem i statywem na plecach i jedno zdjęcie:


Potem dopadła nas burza....


zamknięty szlak, lawina, powrót na około w środku nocy.......
zdjęć zero, za to przemokliśmy bardziej niż pierwszego dnia. Nasze stopy przypominały karpatkę :)))
(każdy, kto kiedyś chodził kilka godzin totalnie przemoknięty wie o czym mówię....)
- zdjęć nie mam :)

W ostatni dzień wyjazdu znów niebo zetknęło się z ziemią. Tym razem nie za pomocą deszczu, lecz mgły.
Zeszła po drabinie na ziemię i zapanowała wokół:


Gdzieś zawieszone w niej rosły drzewa....


A im niżej schodziliśmy, było coraz ciemniej i zdawało się, że nieba wokół jest coraz więcej:


Pozostała tylko nadzieja, że gdy wrócimy tu kolejny raz, góry będą czekały i pokażą nam inne swoje oblicze :)

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki. Na prawdę powstały podczas schodzenia ze schroniska. Wprawdzie trwało to trzy razy dłużej niż powinno, ale nie gonił nas czas ;)

      Usuń
    2. po prostu cudowne! brak pogody to najlepsza pogoda na zdjęcia :)

      Usuń
  2. Ostatnie ujecie z droga do mglistej otchlani i o deszczowym pobycie mozna zapomniec.
    A dziewczynom dobry obiad w schronisku tez zapewne humor poprawil:-)
    Karkonosze sa cudowne, szczegolnie w Twoich mglistych ujeciach.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, rzeczywiscie - co za wycieczka! Ale mnie znow zachwycily Twoje ostatnie zdjecia we mgle. Jestes mistrzem od mgly!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj widzę, że podobają się najbardziej mglistości. A ja miałem nadzieję, że te deszczowe też nie są złe :(

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie jednak najbardziej podobają się te deszczowe.
    A ostatnie zdjęcie pełne nadziei...;-)

    OdpowiedzUsuń